Edward Lipiński (1888-1986)

Pozycja profesora Edwarda Lipińskiego w PRL-u była szczególna. Po pierwsze, dlatego że był wybitnym naukowcem, postacią znaną nie tylko w Polsce. Po drugie, był nestorem polskich ekonomistów i polskich socjalistów, który swą działalność publiczną rozpoczął, zanim powstała wolna Polska. Socjalistą został najpierw, potem ekonomistą.

Przed I wojną światową związał się z lewą częścią PPS-u i jako młody działacz utrzymywał kontakty z ludźmi, którzy w wolnej Polsce tworzyli partię komunistyczną, m.in. Karolem Radkiem, późniejszym bolszewikiem i przyjacielem Trockiego. Jednak gdy w 1918 r. wybuchła Polska, włączył się w tworzenie państwa, które zwalczali jego dawni towarzysze. W latach 70. w liście do ówczesnego I sekretarza KC PZPR Edwarda Gierka protestował przeciwko zależności Polski od sowieckiego imperium.

W II Rzeczypospolitej zajmował się statystyką pracy, przez pół wieku był redaktorem naczelnym miesięcznika “Ekonomista”, wykładał w warszawskiej SGH.

Zawsze był znany ze swej odwagi cywilnej. W 1936 r., podczas ekscesów antysemickich na uczelni, stanął przeciw bojówkom spychającym studentów Żydów do ławkowego getta. Krytykował też władze II RP, choć wielu wysokich urzędników było jego dobrymi znajomymi.

Już w PRL-u, jako stary człowiek, honorowy prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego, miał wykład, na którym obecni byli przedstawiciele władz. Opowiedział im o spotkaniu, jakie w sali PTE miał kilkadziesiąt lat wcześniej. – Kilku ministrów siedziało w tym miejscu – wskazał na pierwszy rząd słuchaczy. “Parszywą politykę, panowie, prowadzicie” – powiedziałem im wówczas.

Lipiński patrzył i wskazał palcem partyjnych prominentów, którzy nie mieli złudzeń, że jego zdanie o “parszywej polityce” odnosi się do nich.

Pod koniec życia wciąż zdumiewał jasnością umysłu, choć zdarzało się, że pamięć robiła mu psikusy. Zapytany, co robił podczas okupacji, profesor odpowiedział: “Nie pamiętam. Coś musiałem robić, bo zawsze byłem aktywny”. To “coś” to prowadzenie Miejskiej Szkoły Handlowej – formalnie średniej, a faktycznie wyższej, kontynuującej program SGH. Przez wszystkie lata okupacji pod tą przykrywką funkcjonowała normalna uczelnia, z kompletem wykładów i seminariów, z magisterskimi i doktoranckimi włącznie, kształcąc kolejne roczniki młodzieży, zatrudniając ekonomistów także spoza dawnego środowiska warszawskiego i umożliwiając im pracę naukową, wypłacając renty i pensje wdowom i sierotom, profesorom emerytowanym, wreszcie udzielając stypendiów i zapomóg wielu studiującym.

W PRL-u, choć był członkiem PZPR, uczestniczył w działaniach, które władze traktowały jako opozycyjne. W latach 1956-62 aktywnie działał w Klubie Krzywego Koła, gdzie spotykała się większość późniejszych opozycjonistów, w 1975 r. podpisał się pod Listem 59 – przeciw zmianom w konstytucji.

Był jednym z założycieli Komitetu Obrony Robotników. Wiele zebrań KOR-u odbywało się w jego pełnym antyków mieszkaniu. W 1981 r., mając przeszło 90 lat, wystąpił na zjeździe “Solidarności”, ogłaszając deklarację o rozwiązaniu się KOR-u.

O dziwo, z partii wyrzucony został dopiero w roku 1977, czyli przez kilka miesięcy łączył obecność w PZPR z działalnością w KOR-ze.

Witold Gadomski. Źródło: Gazeta Wyborcza
Fot. Tomasz Michalak/FOTONOVA