Andrzej Celiński

Wychował się w domu impregnowanym na PRL. Syn oficera AK, siostrzeniec Jana Józefa Lipskiego. Od 1964 r. był harcerzem w słynnej warszawskiej “Czarnej Jedynce” – niepokornej drużynie przy Liceum im. Reytana.

Andrzej i jego starszy brat Wojciech polityczną inicjację przeżyli, jak całe pokolenie, w marcu 1968 r. Wojciech – wówczas student Akademii Medycznej – trafił na pięć miesięcy do więzienia. Andrzej został relegowany z I roku socjologii Uniwersytetu Warszawskiego, a jego wydział rozwiązano. Przez pół roku studiował więc na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim.

Gdy przyszedł Grudzień ’70, to Celiński wymyślił gest-symbol: harcerze i studenci oddają krew dla rannych stoczniowców. Na przełomie 1975 i 1976 r. razem z kolegami z harcerstwa – Antonim Macierewiczem, Piotrem Naimskim, Januszem Kijowskim – zbierał podpisy pod listem protestacyjnym przeciwko zmianom w Konstytucji PRL mówiącym o kierowniczej roli PZPR i wiecznej przyjaźni ze Związkiem Radzieckim.

Gdy 23 września 1976 r. powstał KOR, Celiński leżał w szpitalu. Tuż po wyjściu ze szpitala został jednym ze współpracowników Komitetu, a później członkiem KSS “KOR”. Odegrał wielką rolę w tworzeniu “latającego uniwersytetu”, którego wykłady odbywały się w prywatnych mieszkaniach, a następnie Towarzystwa Kursów Naukowych – struktury organizującej zajęcia tego uniwersytetu.

Deklarację TKN podpisały 54 osoby, w tym wielu profesorów, członków PAN. Celiński działał w komisji programowej, organizował miejsca na wykłady i uzgadniał terminy. “W 1979 r. działalność TKN władze uznały za najgroźniejszą i zastosowały fizyczną przemoc, nasyłając na nasze wykłady bojówki złożone głównie z aktywistów ZSMP warszawskiej AWF, dyskotekowych bramkarzy, karateków, judoków” – pisał Jacek Kuroń w książce “PRL dla początkujących”. Wykłady przerwano po dramatycznym ataku bojówki na mieszkanie Kuronia 21 marca 1979 r. W czasie napadu jego ojciec dostał zawału, napastnicy nie pozwolili wezwać do niego pogotowia. Pobili ciężko Macieja Kuronia i Henryka Wujca.

We wrześniu 1980 r., tuż po podpisaniu Porozumień Gdańskich i powstaniu “Solidarności”, Celiński postawił wniosek o rozwiązanie Komitetu. Wniosek przepadł, a Celiński wystąpił z KSS “KOR”, choć za obopólnym porozumieniem faktu tego nie ogłoszono. Dyskusja, czy KOR powinien się rozwiązać – wobec zaangażowania niemal wszystkich jego członków i współpracowników w ruch “Solidarności” – toczyła się jeszcze przez rok. Ostatecznie decyzję o rozwiązaniu KOR ogłosił prof. Lipiński zjazdowi “S” we wrześniu 1981.

W tym czasie Celiński stał się jednym z najbliższych współpracowników Lecha Wałęsy. Szef “S” zrobił go sekretarzem Krajowej Komisji Porozumiewawczej, a po tzw. kryzysie bydgoskim – pobiciu w marcu 1981 r. przez milicję kilku działaczy “S” i odwołaniu strajku generalnego Związku, który miał być odpowiedzią na nie – mianował go szefem swojego gabinetu. Wielu działaczy związkowych zarzucało Celińskiemu w tym czasie zbytnią ugodowość i dążenie za wszelką cenę do kompromisów z władzą.

Kiedy esbecy załomotali do drzwi jego mieszkania 13 grudnia ’81, przytomnie wybiegł na balkon i krzykiem ostrzegł sąsiadów z warszawskiego osiedla Stegny, gdzie roiło się od opozycji. Był internowany przez rok. Po wyborach w czerwcu 1989 r. został senatorem Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego, potem Unii Demokratycznej. Polityk UD i Unii Wolności. W 1999 r. wstąpił nieoczekiwanie do SLD (był wiceprzewodniczącym), a w 2001 r. został nawet ministrem kultury w rządzie Leszka Millera. W 2004 r. m.in. z Markiem Borowskim wystąpił z Sojuszu i założył nową partię, SdPl.  Z SdPl odszedł w 2008 r., potem był jeszcze w Partii Demokratycznej.

Mikołaj Lizut, Gazeta Wyborcza
Fot. Marcin Jabłoński, ze zbiorów Ośrodka KARTA