W dniu powstania KOR, 23 września 1976 roku, do Radomia na kolejny proces uczestników Czerwca ’76 przyjechali Ludwik Dorn, Grażyna Jaglarska, Antoni Macierewicz i Marek Tomczyk. Zatrzymani przez milicję wiele godzin spędzili w komisariacie. Pobito Tomczyka i Dorna, który dostał pałką w gołe pięty.

Ten incydent z jednej strony dowodził, jak bardzo KOR jest potrzebny, a z drugiej – że władze PRL uznały solidarność inteligencji z robotnikami za poważne zagrożenie. „Po raz pierwszy od 20 lat tradycyjna opozycja – grupki intelektualistów – ma szansę na rozszerzenie kręgu swoich zwolenników” – oceniał Mieczysław F. Rakowski w swoim dzienniku. Reżim postanowił udawać, że Komitetu Obrony Robotników nie ma. Milczały na ten temat kontrolowane przez komunistów media. List Jerzego Andrzejewskiego nie został przez marszałka Sejmu PRL przyjęty do wiadomości. Odesłano go pisarzowi z adnotacją, że „tekst ten nie nadaje się do rozpatrywania zarówno ze względów formalno-prawnych, jak i zawartą w nim treść”.

Wiadomość o powstaniu KOR z wielkim uznaniem przyjął natomiast kardynał Stefan Wyszyński. Prymas zadania Komitetu widział przede wszystkim w sferze obrony praw ludzi pracy. 29 września napisał do Jana Józefa Lipskiego: „Dziękuję całym sercem za list z Apelem do Społeczeństwa i Władz. [.] Dziś trzeba mocno przypominać obowiązki Władzy, płynące z Kodeksu Pracy. Trzeba też budzić poczucie sumienności i szacunku dla człowieka pracującego. To jest sprawa, którą przypominają ewangelie i List Św. Jakuba Apostoła, oraz Encykliki Społeczne”. Moralne wsparcie prymasa było ważne dla założycieli KOR, choć nie zamierzali go upubliczniać.

Tegoż dnia do Komitetu przystąpiła Halina Mikołajska. Wielka aktorka, przyłączając się do opozycyjnej inicjatywy, oddawała jej część własnej popularności. Toteż stanie się obiektem szczególnie brutalnych ataków ze strony bezpieki.

Tydzień po powołaniu Komitetu ukazał się w formie maszynopisu pierwszy numer „Komunikatu” KOR. Kolejne wydawano co kilka tygodni. „Komunikat” stanowił rodzaj dziennika urzędowego KOR – nie było w nim miejsca na komentarz czy publicystykę. Skupiony na faktach, unikający akcentów politycznych, przynosił sprawozdania z działań KOR. Bardzo dbano o rzetelność i wiarygodność informacji.

W rzeczowym, bezosobowym stylu, nazwanym „korkowcem”, komunikaty opisywały skalę represji, powszechne bicie, procesy i wyroki, utratę pracy. Przedstawiały zakres i rodzaj udzielonej pomocy w poszczególnych miastach. Skrupulatnie wyliczały poniesione wydatki. Informowały także o szykanach milicji wobec uczestników akcji pomocy. Publikowały nazwiska pracowników MO, SB i sądownictwa „zasłużonych” w prześladowaniu uczestników protestów czerwcowych i opozycjonistów.

Na końcu każdego numeru widniała lista członków KOR z adresami i telefonami. Ta demonstracyjna jawność stała się zasadą postępowania opozycji.

Głównym redaktorem „Komunikatu” był do września 1977 roku Antoni Macierewicz. Poza nim kolegium redakcyjne tworzyli Jacek Kuroń, Jan Józef Lipski, Piotr Naimski i Wojciech Ziembiński.