Zbigniew Romaszewski (1940-2014)
Moja żona Zosia i ja studiowaliśmy fizykę razem z Ludką i Henrykiem Wujcami – opowiada. – Gdy wybuchł Czerwiec ’76, spacerowałem z Heńkiem po pustych polach przy warszawskiej ulicy Komarowa, gdzie dziś jest centrum handlowe. Było oczywiste, że musimy jakoś zareagować. Tak się zaczęło.
Romaszewski pracował w Instytucie Fizyki PAN. Chodził – wspomina – do wszystkich pracowników Instytutu z czapką i zbierał pieniądze na pomoc dla Ursusa. I wszyscy wrzucali, nawet I sekretarz zakładowej organizacji partyjnej. Po wakacjach jeździ z pomocą dla Radomia. Rychło staje się jednym z jej głównych organizatorów, gdy milicja namierza Mirosława Chojeckiego. Przejmuje kartotekę z fiszkami osób represjonowanych, która zrazu mieściła się w pudełku po butach.
Gdy po amnestii z lipca 1977 r. uwalniającej z więzień wszystkich skazanych w procesach radomskich i ursuskich KOR przekształca się w KSS “KOR”, Romaszewski wraz z żoną organizują Biuro Interwencyjne zajmujące się monitorowaniem stanu praworządności w PRL, a także konkretnymi przypadkami naruszeń praw człowieka. Wykrywają i dokumentują kilka milicyjnych zabójstw; ich działalność stawia przed sądem prokuratora Witolda Rozwensa oskarżonego o to, że zabił chłopskie dziecko, polując wśród zabudowań. Dzięki współpracy z psychiatrami na panewce spala pomysł władz, by ludzi niewygodnych umieszczać w szpitalach dla umysłowo chorych.
Romaszewscy pracują z kilkoma adwokatami, zapewniając pomoc prawną, organizują pieniądze na zasiłki dla wyrzuconych z pracy z powodów politycznych lub na grzywny. Z czasem Biuro zamienia się – jak opowiada Romaszewski – w instytucję ochrony opozycji. Dzięki zbieranym przez nie informacjom Wolna Europa może nadawać, kogo aresztowano, kogo pobito, u kogo odbyła się rewizja.
Podsumowaniem działalności Biura jest powstanie Komisji Helsińskiej oraz opracowanie raportu opisującego stan PRL-owskiej praworządności, od więziennictwa i spraw pracowniczych po polityczne. Raport dostarczono ambasadom państw zachodnich, prezentowano go na konferencji w Madrycie w 1980 r. poświęconej m.in. przestrzeganiu praw człowieka.
W 1979 r. Romaszewski wyjeżdża na wycieczkę do Moskwy. Do spotkania z Andriejem Sacharowem, czołowym rosyjskim dysydentem i laureatem pokojowej Nagrody Nobla, miał doprowadzić pisarz Władimir Wojnowicz. – Jednak mimo wcześniejszej umowy nie udało mi się spotkać z Wojnowiczem – opowiada. – Postanowiłem nie komplikować sprawy i poszedłem wprost do mieszkania Sacharowa.
Otworzyła jego teściowa. Powiedziałem, że jestem z KOR-u i proszę o spotkanie. Następnego dnia późnym wieczorem do mieszkania moich rosyjskich przyjaciół zadzwonił Sacharow. Jechałem do niego ze dwie godziny. Na początku rozmawialiśmy o nauce; chyba sprawdzał, czy mówię prawdę, że jestem fizykiem. Poznał mnie ze swoimi współpracownikami. Następnego dnia uzgodniliśmy szczegóły współpracy, np. wspólne oświadczenie rosyjskich i polskich dysydentów broniące opozycji w Czechosłowacji oraz dotyczące Katynia.
W stanie wojennym Romaszewski zakłada Radio Solidarność. Wraz ze Zbigniewem Bujakiem, Zbyszkiem Janasem i Wiktorem Kulerskim, zostaje członkiem Regionalnej Komisji Wykonawczej – władz podziemnej Solidarności w regionie Mazowsze. Był sądzony w procesie Radia oraz czterech działaczy KOR-u. Od 1989 r do 2011 był nieprzerwanie senatorem RP. W wyborach parlamentarnych 2011 roku nie uzyskał reelekcji. Zmarł w 2014 roku.
Paweł Smoleński. Źródło: Gazeta Wyborcza
Fot. Andrzej Friszke