Paweł Sasanka, „Czerwiec 1976. Geneza – przebieg – konsekwencje”. IPN, seria „Monografie”, t. 25, Warszawa 2006
Gdyby wierzyć zapowiedziom władz czynionym u progu lat 70. ubiegłego wieku, między Bugiem a Odrą miała powstać „druga Polska”, wedle hasła: „aby Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatnio”. Lecz rychło okazało się, że w realnym socjalizmie wyjdzie jak zawsze. Sukces zamienił się w spektakularną klęskę, przykrywaną nachalną partyjną propagandą o Polsce – dziesiątej potędze gospodarczej świata.
W tej sytuacji wieczorem 24 czerwca 1976 r. ówczesny premier PRL, Piotr Jaroszewicz ogłosił drastyczne, 70 procentowe podwyżki cen na podstawowe artykuły spożywcze. Zgodnie z propagandowymi zasadami podwyżki nazwano regulacją cen, która była „kontynuacją postępu rozpoczętego na początku lat 70”. Następnego dnia przed sklepami ustawiały się gigantyczne kolejki, a w wielu ośrodkach robotniczych doszło do wieców, demonstracji i protestów. Wieczorem władza odwołała podwyżki, powołując się na enigmatyczne „konsultacje społeczne”, zaś przeciwko protestującym użyła siły. Do największych zaburzeń doszło w Radomiu, gdzie demonstranci zdemolowali wojewódzki komitet PZPR, a na dachu zawiesili biało – czerwoną flagę. Miasto zostało spacyfikowane przez sprowadzone naprędce oddziały milicji. Wprawdzie funkcjonariusze nie używali broni palnej, lecz skala represji i brutalność ZOMO okazała się absolutnie bezprzykładna. Dość wspomnieć niesławne ścieżki zdrowia, czyli bicie zatrzymanych demonstrantów, ale też kompletnie przypadkowych przechodniów, zmuszonych do biegnięcia w szpalerze milicji.
„Miasto wyglądało jak spacyfikowane. Na ulicach jak władcy spacerowali milicjanci (zomowcy?) w trzyosobowych patrolach w pełnym rynsztunku, w hełmach, z długimi pałami. Gdy pojawiał się taki patrol – ludzie chyłkiem przemykali na drugą stronę ulicy. Mnóstwo radiowozów, demonstracja siły: „Nam wolno wszystko, a ty, śmieciu, masz słuchać” – to cytat, jaki zapamiętałem, gdy zostaliśmy zatrzymani” – taki Radom zobaczył Mirosław Chojecki, później członek KOR-u, miesiąc po wydarzeniach 24 czerwca. – Nigdy w życiu nie widziałem tyle krzywdy ludzkiej, takiego ogromu nieszczęścia, biedy jak wówczas w Radomiu. Miasto było sterroryzowane.
Brutalne akcje milicji, ale przede wszystkim procesy sądowe, w wielu wypadkach sfingowane i przeprowadzane wedle zasad urągających elementarnemu poczuciu sprawiedliwości były praprzyczyną akcji pomocowej, udzielanej poszkodowanym robotnikom przez młodych ludzi, głównie z opozycyjnie nastawionych inteligenckich środowisk Warszawy. Polegała ona głównie na organizowaniu pomocy materialnej, ale też prawnej, na asystowaniu oskarżonym podczas procesów i dokumentowaniu represji. Dla wielu inteligentów wyprawy do Radomia i Ursusa okazały się prawdziwym szokiem; nie wyobrażano sobie wcześniej, w jakich warunkach żyje tzw. „przodująca klasa PRL”. Zaś konieczność nadania akcji ram organizacyjnych i formalnych doprowadziła we wrześniu 1976 r. do powstania KOR-u.
Paweł Sasanka, historyk Instytutu Pamięci Narodowej, w książce „Czerwiec 1976. Geneza, przebieg, konsekwencje” kreśli w sposób niezwykle dokładny tło i rozwój wydarzeń czerwcowych. To jedyne tak wnikliwe studium, ale też bardzo szczegółowe kalendarium wydarzeń sprowokowanych przez wystąpienie premiera Jaroszewicza. Sasanka opowiada o całej Polsce – protesty przeciwko podwyżkom wybuchły niemal w całym kraju – siłą rzeczy skupiając się na ośrodkach, gdzie skala zajść i późniejszych represji były największe, czyli Radomiu i Ursusie. Jego książka jest bardzo plastycznym, miejscami reporterskim obrazem tamtego czasu. Działalność KOR-u jest tu ledwie zasygnalizowana, lecz to książka ważna dla zrozumienia historii opozycji demokratycznej w PRL-u, powstającej przede wszystkim w oparciu o moralny odruch sprzeciwu, a nie polityczne kalkulacje.
Do kupienia: sprzedaż wysyłkowa IPN