Robert Zuzowski, „Komitet Samoobrony Społecznej KOR, Studium dysydentyzmu i opozycji politycznej w Polsce”. Wydawnictwo Ossolineum, Wrocław 1996

Pierwsza anglojęzyczna historia Komitet Samoobrony Społecznej KOR, wydana na Zachodzie Wydaje się, że początkową taktyką władz wobec powstania KOR-u było milczenie i przeczekiwanie, jeśli oczywiście nie liczyć metod policyjnych, czyli zatrzymywania działaczy, śledzenia, podsłuchiwania i rewizji. Bo i też komunistów nie stać było na żadną oryginalna opinię. Pierwszy oficjalny artykuł na temat Komitetu pojawił się dopiero w grudniu 1976 r. w „Trybunie Ludu”, gdzie działaczy poruszonych represjami wobec robotników wyzywano od politykierów, próbujących na kłopotach gospodarczych PRL-u utargować „wątpliwy kapitalik”.

Niewiele później „Życie Warszawy” pisało, że KOR to „polityczni renegaci” i „wrogowie komunizmu”, którzy prezentują „nieopisany chaos oraz ideową mieszankę utopii, trockizmu, socjaldemokracji, syjonizmu, z domieszką chrześcijańskiej demokracji”; trudno o lepszy przykład gazetowego bełkotu PRL-owskich propagandzistów. Zaś ówczesny premier Piotr Jaroszewicz, zapytany w wywiadzie opublikowanym w „Financial Times” o działalność KOR-u stwierdził z lekceważeniem, że są „śmiechu warci”. Tymczasem Komitet – tak niekiedy chichocze historia – przetrwał wszechwładnego premiera, a jego działalność doprowadziła do największej fali protestów społecznych w Sierpniu ’80 i powstania Solidarności.

Książka Roberta Zuzowskiego „Komitet Samoobrony Społecznej KOR” to popularne kompendium wiedzy o polskiej opozycji drugiej połowy lat 70. Opiera się przede wszystkim na materiałach publikowanych w drugim obiegu oraz artykułach i publikacjach o Polsce wydawanych na Zachodzie. Jej pierwsze wydanie ukazało się w języku angielskim dla zagranicznego czytelnika zainteresowanego krajami bloku radzieckiego. Taki odbiorca siłą rzeczy tłumaczy pewne uproszczenia i skróty obecne w książce, uczynione zapewne po to, by ruchy wschodnioeuropejskich dysydentów były dla zachodniego odbiorcy, żyjącego w świecie podzielonym na dwa rywalizujące bloki, jak najłatwiejsze do zrozumienia.

Zuzowski słusznie podkreśla to, co w działalności i strukturze KOR-u zadecydowało o sukcesie Komitetu.  Była to  przede wszystkim otwartość na różne środowiska, zbuntowane wobec PRL-owskiej rzeczywistości, od zdeklarowanych katolików po ludzi lewicy laickiej i dysydentów z partii komunistycznej. Tylko taka formuła mogła sprawić, by hasła Komitetu stały się autentycznym i wolnym głosem polskiej opinii publicznej.

Drugą ważną zasadą przyjętą przez KOR była jawność działania i odwoływanie się do praw zapisanych w Konstytucji PRL i aktach międzynarodowych przyjętych przez komunistyczne władze. Działalność KOR prowadzona w sposób jawny i otwarty, w świetle „pisanego” (ale nie realizowanego) PRL-owskiego prawa, mogła uchodzić za całkowicie legalną. „W przeciwieństwie do innych polskich dysydentów założyciele KOR-u utrzymywali, że w ówczesnej Polsce sens ma wyłącznie jawna działalność dysydencka. Konspiracyjna działalność była ich zdaniem nieskuteczna. Jedynie przykład osób, które nie boją się ujawnić swej tożsamości, jest w stanie przyciągnąć innych, a tym samym wzmocnić rodzący się dysydentyzm tak, aby w końcu przekształcił się w dojrzałą opozycję… W owym czasie zadaniem numer jeden było przezwyciężenie strachu.”.

Ostatnią przesłanką, jaką kierowali się KORowcy to ta, że prowadzona przez nich działalność to  żadna polityka (choć faktycznie była to oczywiście działalność polityczna), ale zwyczajny odruch moralnego sprzeciwu, co samo w sobie jest absolutnie usprawiedliwione i prawomocne, więc nie musi szukać objaśnień w żadnej ideologii ani racji stanu.

Do wypożyczenia: w bibliotece.pl